sobota, 2 lipca 2016

Rozdział 6 - Odchodzę

W poprzednim rozdziale
Postanowiłam, pomszczę ich, zabiję Acnologię! Wyruszę od razu, zabiję go, ale najpierw będę musiała odejść z Fairy Tail. To nie jest już gildia z osobami które pokochałam, nie jestem w stanie tam żyć.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Z wciąż zaczerwienionymi oczami skierowałam się w kierunku siedziby gildii Fairy Tail. Z coraz większym smutkiem spoglądałam na śmiejące się dzieci i ich rodziców. Tyle lat mnie ominęło, chciałabym jeszcze raz zobaczyć wszystkich. Powiedzieć im to czego nie zdążyłam. Po moich policzkach poleciały kolejne łzy, nie wstrzymywałam ich, pozwalałam im płynąć, czując zarazem jak cały mój smutek wyparowuje, a zastępuję go niekontrolowana wściekłość. Zacisnęłam dłonie raniąc je sobie przy tym. Zatrzymałam się na środku drogi i zacisnęłam oczy. Czułam jak każdy kawałek mojego ciała opanowywany jest przez wściekłość i rozpacz. Powstrzymałam łzy i przybrałam obojętny wyraz twarzy, rozluźniając przy okazji pięści.
- We wściekłości ataki są słabsze i mniej skoordynowane, muszę się uspokoić. - szepnęłam do siebie. Z pozoru wyglądałam już na uspokojoną i opanowaną, jednak w środku cała się trzęsłam ze złości. Jedynie końcówki moich włosów zmieniły barwę na krwistoczerwoną zdradzając jak wielka furia mnie rozpiera. Wzięłam jeszcze parę wdechów i na powrót ruszyłam, tym razem powoli nie spiesząc się. Z zimną obojętnością mijałam bawiące się dzieci, które dopiero co chwile temu napawały mnie okropnym smutkiem. Weszłam na jedną z bardziej ruchliwych ulic i zręcznie wymijałam biegnących ludzi, którzy najpewniej się spieszyli do pracy. W tłumie zauważyłam niską dziewczynę z granatowymi włosami, była chyba to ta mała co zaprowadziła mnie na dół. Upewniłam się jeszcze bardziej gdy podleciała do niej biała kotka. Zaklęłam cicho i przyspieszyłam nieco gdy Carla wskazała na mnie swoją białą łapką, a Wendy zaczęła kierować się w moją stronę. Może i na początku zamierzałam iść do gildii i dopiero tam ogłosić że chcę zmyć znak Fairy Tail, jednak zmieniłam zdanie. Najpewniej namawiali by mnie do zmiany decyzji. Skręciłam w jedną z bocznych uliczek próbując zgubić dziewczynę, jednak na nic się to zdało, ponieważ już po chwili słyszałam koło mnie kroki dziewczyny i jej lekko przyspieszony oddech. Musiała za mną biec.
- Ayako-san, wiem że może to być dla pani trudne, jednak mistrz prosił żeby przyszła pani do gildii i postanowiła co zamierza pani dalej zrobić.
Zatrzymałam się jednak nie spojrzałam na dziewczynę, Po chwili jeszcze usłyszałam obok dziewczyny trzepot skrzydeł, latająca pokraka się pojawiła.
- Przekaż mistrzowi że odchodzę z gildii.
Dziewczyna wzdrygnęła się gdy usłyszała mój beznamiętny ton głosu, żeby zrozumiała że nie żartuję na jej oczach zmazałam swój znak gildii. Kątem oka jedynie zarejestrowałam że jej oczy rozszerzają się w szoku.
- Nie żartuj sobie dziewczyno - tym razem odezwała się kotka, jej ton głosu mocno przesycony był zdenerwowaniem. - Każdy stracił coś ważnego, jednak nikt nie zachowuję się jak rozkapryszona panienka.
Wzięłam głębszy wdech żeby się na nią nie wydrzeć, mimowolnie zacisnęłam dłonie w pięści.
- Sądzę jednak, że nigdy nie widziałaś śmierci swoich przyjaciół którzy wręcz z błaganiem o pomoc spoglądają na ciebie, a ty nie możesz im pomóc, bo jesteś za słaba!
Ostatnie słowa wręcz wykrzyczałam, a z wściekłości uderzyłam pięścią o stojący obok mnie budynek robiąc w nim pokaźnych rozmiarów dziurę. Po chwili jednak zabrałam rękę ze ściany i pstryknęłam palcami, w jednym momencie ściana powróciła do poprzedniego stanu. Kątem oka spojrzałam jeszcze na kotkę która zawstydzona spoglądała na mnie, za to Wendy była zszokowana, widać było jednak że chcę mi coś powiedzieć, jednak zignorowałam ją i ruszyłam dalej pozostawiając je w tyle. Miałam nadzieję że przekaże to mistrzowi i nie zaczną mnie szukać. Tak w ogóle, po co by mieli mnie szukać? Przecież mnie nawet nie znają. Z takimi przemyśleniami skierowałam się na skraj Magnolii, jednak nie zdążyłam wyjść gdy poczułam znienawidzony przeze mnie zapach, dochodzący około cztery kilometry stąd. Nawet nie zauważyłam kiedy zamknęła oczy, jednak teraz otworzyłam je. Dobrze wiedziałam od kogo pochodzi ten zapach. Acnologia.

 = W tym samym czasie, Gildia Fairy Tail=

Wendy zdyszana wraz z Carlą wpadły do budynku gildii. Makarov spojrzał na nią ze smutkiem i zaczął
- I jak Wendy? Znalazłaś ją?
Ta tylko przytaknęła głową szybko wzięła parę głębokich oddechów chcąc jak najszybciej poinformować mistrza co się stało, jednak była za bardzo zdyszana, w duchu podziękowała Carli która ją od tego wyręczyła.
- Ayako postanowiła odejść z gildii. Na naszych oczach zmazała znak Fairy Tail!
Mistrz spuścił wzrok na podłogę i przymknął oczy, nie ukrywając spodziewał się takiej decyzji dziewczyny, jednak wciąż miał nadzieję że postąpi inaczej.
- Że co proszę?! - krzyk Natsu rozniósł się echem po cichej sali, stał teraz i opierał się dłońmi o stół. - Nawet nie próbowała nas poznać, a od razu odchodzi z gildii?!
Mistrz spojrzał na niego smutnym wzrokiem i westchnął.
- Spróbuj ją trochę zrozumieć Natsu - rozpoczął Makarov. - Pomimo swego wieku widziała i przeżyła więcej niż nie jeden dorosły, teraz najpewniej jej celem jest jedynie zemszczenie się na Acnologii.
- Ale...!
- Natsu-san, atak Acnologii musiał być dla Ayako-san naprawdę dużym bólem, w szczególności że nie zdążyła się nawet z wszystkimi pożegnać. - Wendy smutno spojrzała na salamandra. - W dodatku gdy z nią rozmawiałyśmy w końcu jak by coś w niej pękło, podczas bitwy z Acnologią wszyscy w nią wierzyli, mówiła że wręcz z błaganiem spoglądali w jej stronę, a ona nie mogła nic zrobić, bo była za słaba.
Natsu spojrzał na nią zszokowany i usiadł z powrotem na krzesło.
- Ja... nie wiedziałem.
- Nie mogłeś Natsu, nikt nie mógł. Pomimo tego co zadecydowała Ayako musimy ją przekonać do powrotu. Teraz jest jedynie zagubionym dzieckiem które jest przepełnione rządzą zemsty. Musimy ją znaleźć.
Członkowie gildii w ciszy pokiwali głowami zgadzając się ze słowami mistrza. Jednak nie zdążyli się nawet poruszyć, gdy okolicą wstrząsnął potężny ryk smoka, jednak brzmiał on jak ryk rannego smoka. Wszyscy w tym momencie pomyśleli to samo. Ayako znalazła Acnologię.