piątek, 10 czerwca 2016

Rozdział 4 - Błyskawica, ogień i lód?!

W poprzednim rozdziale
Na przodzie stał jakiś staruszek, najpewniej mistrz gildii. Ale zaraz co się stało z drugim mistrzem?
- Niemożliwe... Po tylu latach, po trzy...
Co miał na myśli? Po trzech latach, trzydziestu? Muszę to wiedzieć! I kim oni do jasnej anielki są?!
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I kolejna moja niezwykła "zdolność". Wiadomo jest że gdy człowiek mdleje nic nie czuje, i inne taki pierdoły, prawda? Cóż, w moim przypadku jest inaczej... Może i nie słyszę wtedy i nie widzę, ale czuje co dzieje się z moim ciałem. Zabawne, prawda? Trochę tak jakby mózg zapomniał że trzeba też wyłączyć nerwy czucia, taaa, czasami naprawdę nie lubię tej "zdolności". Gdybym jej nie miała nie poczułabym jak jestem "lekko" kopnięta w ramię. Co ta osoba sobie myśli, co?! Sprawdza czy żyje?! Co on, nie wie że jak człowiek oddycha to jeszcze daleko mu do trupa?! Dobra, nieważne. Chociaż kolejna osoba okazała się bardziej kulturalna. Chociaż nie, przerzucenie mnie sobie przez ramię i niesienie jak worek ziemniaków można zaliczyć do kulturalnego zachowania? Chyba nie, ale okej, przynajmniej jak głupek nie sprawdza czy jeszcze żyję. Dobra lepiej skupię się na liczeniu przebytych stopni, z tego co pamiętam stopni było dwieście siedemdziesiąt jeden. Dobra no to zaczynam, jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem. Dobra dość, koniec, nudne to. Cóż, jedyne czego chcę się w tym momencie dowiedzieć to to gdzie są wszyscy z gildii. Szkoda że gdy jestem "nieprzytomna" nic nie słyszę. Może bym się czegoś ciekawego dowiedziała, ale nie, jak coś jest potrzebne to tego nie ma, a jak jest niepotrzebne to nic, dostajesz to w prezencie. Złośliwość rzeczy martwych, chociaż nie, mój organizm martwy nie jest. Chyba doszliśmy na górę, nie czuć już tego dziwnego kołysania gdy wchodzi się po schodach. A nie, zaraz, znów jest kołysanie, tyle że krótsze. Dobra, chyba gdzieś doszliśmy, poczułam jak jestem ściągana z ramienia niezidentyfikowanego osobnika i poczułam przyjemne zapadanie się w miękkim materacu. Jak dużo już czasu minęło od kiedy ostatnio leżałam w łóżku, moją skórę potarł jakiś cienki materiał, chyba kołdra, jeszcze ktoś poprawił mi poduszkę, a potem chyba zostawiono mnie w spokoju, no, i to się nazywa kulturalne zachowanie. Niby jestem taka potężna, co nie, ale jak trzeba się obudzić to nie, organizm uważa że potrzebuje więcej "snu", kiedy spałam już najpewniej ponad trzy lata, no ale okej, nie mnie oceniać tok myślenia mojego organizmu. Dobra, chyba pora spróbować się obudzić. Podejście numer jeden zmuszenia mózgu do pracy. Pierwsza minuta, druga, piąta. I nic, podejście numer jeden zawalone. Chwila przerwy i próba numer dwa, Pierwsza minuta, druga, trze... zaraz słyszę jakieś ciche stuki, to chyba dobry znak. Mocniej się skupiłam na tych cichych stukach, aby wyostrzyć ich dźwięk i zidentyfikować miejsce ich pochodzenia. Chyba gdzieś na dole coś się dzieje, coraz lepiej słychać, dobra chyba odzyskałam normalny słuch, cóż nie sądziłam że to co wcześniej było cichym stukiem, może być aż tak głośne, do jasnej anielki, nawet na naszych imprezach nie było tak głośno, moje uszy płaczą!
-...tsu!...Gr...ór...
Tsu? Gr? Ór? o co tu chodzi? To są jakieś imiona czy co? Dobra nie wnikam, nawet jak na imiona są dziwne. Chyba jednak wypadałoby zabrać się za wzrok. Dobra, podejście numer jed... Kiedy zrobiło się tak zimno?! Mimowolnie zatrzęsłam się z powodu zimnej temperatury. Gorąco?! Co to ma być?! Co oni ze mną robią?! Najpierw chcą mrożonkę zrobić, a potem gotują, niech się zdecydują co oni chcą zrobić! Znowu to zimno! Mam dość, zdecydujcie się w końcu!
- Gray, Natsu macie współpracować, a nie na zmianę ją zamrażać i gotować!
W duchu podziękowałam dziewczynie dzięki której skończyły się moje tortury, chociaż nadal mi nieco zimno.
- Erza! Nie będę pracować z tym gołodupcem!
Ach, więc dziewczyna ma na imię Erza, pasuje do silnej kobiety, ciekawe czy jest silna. Teraz to nieważne, ważne jest to... dlaczego ten chyba po mojej lewej nazwał tego drugiego gołodupcem?! Co on na golasa łazi?! Od kiedy gildia przyjmuje takich dziwnych ludzi?
- Co żeś powiedział zapałko?!
Super, czyli po lewej jest zapałka, a po prawej gołodupiec, a gdzieś z tyłu Erza.
- Co żeście powiedzieli?! Gray, Natsu?!
- Nic...
Aha, czyli zapałka i gołodupiec mają na imię Gray i Natsu, i są chyba rywalami, ale obydwoje boją się Erzy, dobra, lepiej spróbuje otworzyć te oczy zanim mnie jeszcze prądem porażą, wolę nie umrzeć drugi raz. Do jasnej anielki! Wykrakałam, aua wszystko mnie boli, jak oni mogli wpaść na tak durny pomysł jak porażenie mnie prądem?!
- Laxus! Co ty wyrabiasz?! Nie mamy jej ponownie zabijać!
Znaczy ten co mnie prądem poraził to Laxus, dobra przynajmniej już wiem komu się odwdzięczę gdy w końcu będę miała chwili spokoju, żeby móc się obudzić!
- No, myślałem że jak człowieka się porazi to wzrasta ta... jak jej tam było... a, adrenalina i myślałem że się obudzi...
Co on myślał?! Że jak mnie porazi, to się magicznie obudzę?! I kim był ten co tego całego Laxusa zganił? Czy to nie był przypadkiem głos który słyszałam w tamtej sali? Czyżby to był obecny mistrz? W ogóle gdzie są osoby które znam?! Przecież oni wiedzą że potrzebuje spokoju, aby móc się obudzić! Przecież nie mogło minąć aż tyle czasu!
- Ją trzeba ogrzać! - to była chyba ta cała zapałka, jak to on miał na imię... Nateru? Nie... Nares? Nie... Natsu? Tak, Natsu, kiedy się obudzę tego też skopię, tak samo jak tego drugiego jak to on tam miał?... Gras? Gray? Tak, chyba tak.
- Wcale nie zapałko, ją trzeba ochłodzić!
- Zamknij się gołodupcu! Erza ją trzeba ogrzać prawda?!
- Wcale nie piekarniku, Erza na pewno uważa że trzeba ją ochłodzić!
- Erza!
Do jasnej anielki! Moje uszy, chociaż jakby trochę popracować nad ich głosem to nawet wyszedłby fajny chórek. Ale na pewno trzeba by było popracować nad głośnością wydawanych przez nich odgłosów.
- Gray, Natsu...
Oho, chyba ktoś się zdenerwował, zaraz, czy mi się zdawało czy ja usłyszałam jak METAL uderza o coś twardego. Potem dwa zduszone jęki, chyba tego gołodupca i zapałki. Ale czy ta cała Erza cały czas chodzi w zbroi czy co?! Raczej mogę już jako tako ułożyć charakter Erzy. Jest silna, pewnie zapatrzona w siebie, jak to zwykle mają osoby silne, nie potrafi przyznać się do błędu. Na razie chyba mogę wystawić taką ocenę. Chyba ten cały Laxus i mistrz już wyszli z sali w której teraz leżałam, dobra, znaczy jak teraz się pospieszę to może zdążę się obudzić przed kolejną dawką tortur. Dobra, szybkie podejście. Chyba się jakiś cud zdarzył, już za pierwszy razem uchyliłam lekko powieki, no ale cóż, musiałam je od razu zamknąć z pewnego powodu, mianowicie... Za jasno! Niekontrolowanie wydałam z siebie bolesny jęk, jak mi się chciało pić! Błagam, dajcie mi coś do picia! No, ale najpierw trzeba oczy otworzyć. Dobra podejście numer dwa. Lekko uchyliłam powieki i zaraz je zamknęłam, i tak kilka razy zanim nie przyzwyczaiłam oczu do światła. W zastraszającym tempie wyostrzyłam wzrok, spoglądając na trzy postacie "zwisające" przede mną, najpewniej Natsu, Gray i Erza. Cóż co do jednego na pewno miałam rację, Erza nosiła zbroję. Chociaż nie to jest teraz ważne.
- Wo...dy...
Naprawdę zdziwiłam się słysząc swój głos, zachrypnięty jakby nie używany od wieków. To było naprawdę przerażające... Robią coś jednak cały czas się na mnie patrzą, na przykład Erza podaje prawie gołemu chłopakowi szklankę a ten napełnia ją lod... zaraz czy on jest GOŁY?! Dobra, już rozumiem czemu został nazwany gołodupcem. Dobra, wracając do szklanki została ona podana jakiemuś chłopakowi z różowymi włosami, znaczy jeśli tamten to ten gołodupiec to to musi była "zapałka". Więc na to wygląda że "zapałka" jest chyba smoczym zabójcą. Chcecie wiedzieć skąd to wiem... Mam dobry węch, potrafię wyczuć smoka na kilometr. A on ewidentnie miał w sobie coś ze smoka. No, ale wracając do szklanki, drugi chłopak roztopił lód i chciał podać mi ręki... Jak ja mam niby chwycić szklankę w rękę, jak nawet nie mogę ruszyć palcem?! Już chyba wiem kto był tak GENIALNY, aby mnie kopać tam na dole. Od mojego problemu uwolniła mnie Erza, wzięła od "zapałki" szklankę i delikatnie ją przechyliła wlewając do moich ust. Ciecz kojąco płynęła przez gardło, w końcu zniknęło to irytujące pragnienie. Nie miałam siły im odpowiadać, zamknęłam oczy i oddałam się w krainę Morfeusza, tym razem jednak nic nie czułam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz